środa, 27 maja 2020

Rozdział 3 " Dlatego każda musi wiedzieć, że jesteś zajęty. "

   W całej sypialni na podłodze były płatki róż. Powoli zeszłam z łóżka i wyszłam na korytarz. Cała podłoga była ozdobiona różami. Weszłam do kuchni a tam na stole leżało pudło. Na nim leżała kartka, którą podniosłam i zaczęłam czytać:
          
        Kochanie! To mała niespodzianka ode mnie. W pudełku jest sukienka. Załóż ją proszę i przyjdź do mnie. Czekam na ciebie w naszym ulubionym miejscu. Hans dał nam dzisiaj wolne, więc cały dzień mamy dla siebie. Do zobaczenia!
Twój Towarzysz.

   Zajrzałam do środka a tam była przepiękna czerwona sukienka. Była gdzieś do kolan, odcięta w pasie. Rękawy i dół miała z tiulu. Dekolt był kopertowy, dość mocno wycięty. W środku były też buty na lekkim kwadratowym obcasie. Poszłam do łazienki i przebrałam się w prezenty od Dymitra. Zrobiłam jeszcze lekki makijaż, związałam włosy i wyszłam.
   Przeszłam przez park i skierowałam się nad jeziorko. Było ono za laskiem. Nikt nam nigdy nie przeszkadzał gdy tam byliśmy, dlatego stało się naszym ulubionym miejscem. Przeszłam jeszcze kilka kroków i zobaczyłam lśniące jeziorko. Na jego tafli odbijał się piękny okrągły księżyc. Na brzegu leżał biały koc a obok stał koszyk pewnie z jedzeniem. Z tyłu, w lesie usłyszałam ruch. Już chciałam się obracać gdy poczułam zapach, który rozpoznam nawet na końcu świata.

-Pięknie wyglądasz Roza. - Dymitr objął mnie w pasie. - Ciekawe skąd masz taką piękną sukienkę.
-Dziękuję Towarzyszu. Dostałam ją od pewnego boskiego, przystojnego, mądrego Rosjanina, który mnie uczył walczyć. Może go znasz? - odwróciłam się do niego przodem
- Roza, nie nazywaj mnie boskim. Uważasz, że jestem przystojny? -spytał widocznie zdziwiony
-Nawet  bardzo. Dlatego każda musi wiedzieć, że jesteś zajęty. 

 Mówiąc to przybliżyłam się do jego szyi i zrobiłam mu słodką malinkę. Odsunęłam się i popatrzyłam w górę na jego twarz. Patrzył na mnie lekko zdziwiony, ale jego oczy pociemniały z pożądania. Jednak szybko potrząsnął głową i popatrzył za mnie z przerażeniem i wściekłością w oczach. Nikt nie potrafi odczytać jakichkolwiek emocji z jego twarzy, ale mi się udaje. Dymitr otwiera się przede mną a ja próbuję pomóc mu zdjąć maskę strażnika, którą tak często zakładał.
 Dymitr ominął mnie i zasłonił a ja w tym czasie odwróciłam się. Kilka metrów przed nami, na skraju lasu stał moroj. Dość wysoki. Podobny do Adriana Iwaszkowa, ale miał takie same włosy jak mój ukochany tyle, że krótsze. Gdy podszedł bliżej skojarzyłam go z jakiej książki o arystokratycznych rodach morojów. To jakaś rodzina mojego byłego. Pamiętam, że pochodzi z rodu Iwaszkow i jest z Rosji.

-Towarzyszu, kto to jest i dlaczego stoisz tak jakby miał nas zaatakować?
-Kochanie, wracaj na Dwór.
-Dymitr, umiem się bronić. Kto to jest? -spytałam po raz kolejny. 
-Roza to...
-Witaj Dimka. Ładną sobie znalazłeś dziwkę. Może się nią podzielisz? -spytał przybysz cały czas patrząc na mnie. -Ach...ale gdzie moje maniery? Jestem Randall Iwaszkow. Dimka nic o mnie nie mówił?
-Miło mi poznać.Nie jestem dziwką. Jestem strażniczka Rose Hathaway. Nie, Dymitr nic mi nie mówił. A kim pan dla niego jest? - widziałam jak mój ukochany drgnął na to pytanie.
- Widzę, że strażniczka dobrze wychowana. Tylko czemu dziwka? Synku nie mogłeś sobie wziąć kogoś lepszego? - odwrócił się do mojego chłopaka.
-Moment, synku?! Kochanie, to twój ojciec?!- Dymitr tylko kiwnął głową na potwierdzenie jego słów.
- Tak, to mój syn. Mój i tej dziwki Oleny. Ciekawe czy dalej lubi się tak pieprzyć jak kiedyś.

Byłam wściekła. Nie na Dymitra, że nie powiedział wiele o ojcu, tylko na Randalla bo obraża Olenkę. Jak można bić tak wspaniałą osobę jak Olena?! Matka strażnika i jego siostry miło przyjęły mnie gdy byłam w Rosji. Nie mogłam uwierzyć, że ten co bił i krzywdził Olenę, Karolinę i Dymitra stoi właśnie przede mną. Niewiele myśląc podeszłam do niego i uderzyłam go w twarz. Wtedy mój ukochany podszedł do niego i zaciągnął do lasu. 
Gdy wchodził do lasu powiedział, żebym wracała do domu. Poszłam. Gdy byłam w domu zrobiłam melisę, żeby się uspokoić. Naszykowałam też apteczkę bo wiedziałam co Dymitr miał zamiar zrobić w tym lesie. Kiedy wszystko naszykowałam, do mieszkania wpadł mój ukochany i mocno mnie do siebie przytulił. Wiedziałam o co chodzi. Przypomniał sobie fragment ze swojego życia w którym był krwiożerczą bestią. Zaprowadziłam go do sypialni i wepchnęłam do łazienki. Pomogłam mu się rozebrać i kazałam wejść pod prysznic. Gdy się umył i ubrał przyszedł do mnie do pokoju. Przytuliłam go do piersi tak, żeby słyszał bicie mojego serca. To mu pomagało.
-Mój ojciec zepsuł nam taki cudowny dzień. Miało być tak wspaniale.Naszykowałem piknik i kupiłem prezent...
-Piknik możemy zjeść w domu a prezent możesz mi dać kiedy tylko chcesz.
Dymitr wstał i wyszedł z pokoju a ja w tym czasie poszłam się umyć. Gdy wróciłam strażnik siedział na łóżku i patrzył na mnie.
-Byłem wczoraj z Christianem na małych zakupach i poszliśmy do jubilera. Gdy to zobaczyłem, musiałem ci to kupić. 
Z kieszeni wyciągnął piękny naszyjnik. Był w kształcie łezki z różą w środku. 
-Jest przepiękny. Zapniesz mi?
Odwróciłam się do niego tyłem i podniosłam włosy. Dymitr podszedł do mnie i zapiął naszyjnik. Pocałowałam go w ramach podziękowania po czym wróciliśmy na łóżko. Leżeliśmy w ciszy, ale mój ukochany ją przerwał.
-Roza?
-Słucham?
-Gdy mój ojciec powiedział do mnie "synku" pamiętasz jak do mnie powiedziałaś?
-Kochanie, oczywiście że pamiętam. Chciałam tak do ciebie mówić, ale jak ci się nie podoba to...
Nie dokończyłam. Przerwały mi miękkie usta ukochanego. Całowaliśmy się dość długo. Potem przytuliłam się do Dymitra i zasnęłam. Ostatnie co pamiętam były słowa Bielikowa
-Ja tebya lyublyu Roza.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Ten rozdział jest dla mojej kochanej kuzynki. Mary wiem, że to czytasz. Jesteś naj. 

Ja tebya lyublyu Roza.- Kocham cię Roza
                                                                 Sukienka od Dymitra:
Buty:
Naszyjnik:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Rozdział 9 ...Nie potrzebuję pomocy. Znam drogę do domu...

 DYMITR Minął miesiąc od ucieczki Rozy, a ja nie mogę się pozbierać. Wpadłem w rutynę. Dom, praca, dom, praca. Zniknięcie Rozy wywołało chao...