piątek, 18 września 2020

Rozdział 6 ,,Dziecka?! Ja...jakiego dziecka?!"

ROSE
Starałam się walczyć. Atakowały mnie właśnie trzy Strzygi. Jednej już wbiłam kołek w serce i zostały tylko dwie. Wygrywałam bo już kolejna padła na ziemię gdy nagle trzecia z nich kopnęła  mnie w brzuch. Zrobiło mi się słabo, zakręciło mi się w głowie. Ostatnie co pamiętam to mój anioł stróż, mój rosyjski bóg wojny. Potem tylko ciemność.

DYMITR
Roza. Moja Roza. Moja uczennica, dziewczyna, przyjaciółka, kochanka. Właśnie upadła na ziemię. Dostała kopniakiem od jakiejś Strzygi. Podbiegłem do niej najszybciej jak tylko mogłem i wziąłem ją delikatnie na ręce. Nie mam pojęcia co działo się później. Zacząłem dopiero reagować jak usłyszałem donośne pukanie

-Proszę- powiedziałem. Lekarz wszedł do sali w której leżała Roza.
-Strażniku Bielikow przyszedłem przekazać informacje o stanie zdrowia pacjentki.
-Dobrze słucham 
-A więc. Strażniczce nic nie będzie. Jest w śpiączce ale niedługo powinna się obudzić. Dziecka niestety nie udało się uratować.
-Dziecka?! Ja...jakiego dziecka?!
-Strażniczka Hathaway była w trzecim tygodniu ciąży. Zostawię was samych. Do widzenia.

Was? Przecież Roza jest nieprzytomna. Jednak spojrzałem na nią i zobaczyłem że ma otwarte oczy. Nie wiedziałem kiedy się obudziła, ale gdy spojrzałem na jej załzawione oczy wiedziałem, że wszystko słyszała. Zastanawiałem się tylko czy to ja byłem ojcem dziecka. Nie wątpiłem w wierność Rose ale mogło się coś stać a ona mi nie powiedziała. 

-Dymitr jak... jak to się stało?
-Kochanie nie mam pojęcia. Może wtedy po koronacji Królowej...- zapomniałem, że tydzień po koronacji Lissy mieliśmy pewien moment.

Wiele ostatnio przeszliśmy a to tylko dodawało kolejnych przykrości i emocji. Nagle do sali wszedł ktoś kogo się nie spodziewałem, ale Roza chyba go nawet nie zauważyła. Tylko co on tutaj robi. otrząsłem się z emocji i ukłoniłem się ładnie.

-Dzień dobry, panie Mazur. Przyszedł pan do Rose?
-Dzień dobry Bielikow. Oczywiście, że do mojej kochanej córeczki.- popatrzył na mnie z naganą i podszedł do koi Rozy.
-Staruszku co ty tu robisz? Miałeś przyjechać jutro.
-Wiem, ale gdy tylko dowiedzieliśmy, że jesteś w szpitalu przyjechaliśmy wcześniej.
-Chwila... wy? Kto jeszcze?

Abe nie odpowiedział tylko popatrzył na drzwi. Ja i Roza spojrzeliśmy w tym samym kierunku a tam stała osoba, której wcześniej nie zauważyłem.

-Witaj Rose.

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Kto wszedł do pokoju? Jak myślicie?
















niedziela, 6 września 2020

Rozdział 5 ,,Dlatego właśnie chciałam by odszedł z Taszą"

 ROSE
 Gdy dziewczyny się rozłączyły jeszcze kilka minut patrzyłam zdezorientowana w ekran komputera. Dam Dymitrowi dziecko?! Przecież oboje jesteśmy dampirami. Nie możemy mieć dzieci.

-Roza, tak bardzo się cieszę. Mogę być ojcem. Myślisz, że już możesz być w ciąży? To takie niesamowite. Roza? Czemu nic nie mówisz?
-Nie chcę.
-Co?
-Nie chcę. Chciałam nacieszyć się służbą. Bronić Lissę. Mam tylko osiemnaście lat. Nie dam sobie rady. Nie chcę Dymitr. Przepraszam.-powiedziałam dość szybko

Wybiegłam z mieszkania, nie chciałam widzieć jego zawiedzionej twarzy. Dlatego właśnie chciałam by odszedł z Taszą. Ona dałaby mu dzieci, nie zamartwiała się tym. Tasza byłaby świetną matką. A ja? Ja nawet własnej matki nie miałam. Zostawiła mnie samą w Akademii gdy miałam 3 lata. Poza tym, teraz Lissa jest w ciąży. To jej muszę pomagać i lepiej chronić. Chcę mieć dziecko, Dymitr tak by się cieszył, ale boję się tego. A co jeśli już jest za późno na zamartwianie?!

DYMITR
Roza wybiegła z mieszkania bardzo szybko. Pewnie myślała, że będę zawiedziony, zły ale ja ją całkowicie rozumiem. Jest młoda. Chce korzystać z życia, zawsze była typem imprezowiczki. Ale teraz muszę dać jej czas. Udałem się więc do komnat Królowej. Hans co prawda dał nam wolne, ale wolę być przy rozmowie ze Stróżami. Naszykowałem ukochanej jej uniform gdyby też chciała przyjść.  Po chwili byłem już przed salą, w której królo... Lissa przyjmowała gości. Wszedłem do środka, ukłoniłem się Lissie i stanąłem pod ścianą. 

-Wasza królewska mość. Królowo Wasyliso. Bo...-do sali wpadł zdyszany strażnik. Poznałem, że to Michaił Tanner, chłopak Sonii Karp
-Co się dzieje Strażniku Tanner -spytała Lissa
-Strzygi atakują Dwór. Strażniczka Hathaway przysłała mnie bym zaprowadził Waszą Wysokość w bezpieczne miejsce.
-A co z Rose?- spytałem Michaiła gdy szliśmy do bunkru.
-Walczy przy bramie głównej, ale radzi sobie bardzo dobrze.
-Czyli nie jej nie będzie?-odetchnąłem z ulgą, ale i tak chciałem do niej iść i jej pomóc. Wiem jednak, że nie wybaczyła by mi gdybym zostawił teraz Lissę. A co jeśli Roza jest w ciąży i nie da rady się obronić? Co jeśli ją stracę a razem z nią nasze dziecko? Co ja mam teraz zrobić

------------------------------------------------------------------------------------

Dość krótki ten rozdział ale ostatnio w moim życiu wiele się działo i nie mogłam pisać a chciałam coś wrzucić😘

Rozdział 9 ...Nie potrzebuję pomocy. Znam drogę do domu...

 DYMITR Minął miesiąc od ucieczki Rozy, a ja nie mogę się pozbierać. Wpadłem w rutynę. Dom, praca, dom, praca. Zniknięcie Rozy wywołało chao...