Minął miesiąc od kiedy wyszłam ze szpitala po tym jak Tasza Ozera mnie postrzeliła. Już czuję się dobrze. Wróciłam do służby. Jestem strażniczką Królowej Wasylisy, a Dymitr dostał pod opiekę Christiana. Kiedy Tasza mnie postrzeliła moje kontakty z Christianem się poprawiły. Można powiedzieć, że jesteśmy przyjaciółmi. Jill zamieszkała na Dworze i pomaga Lissie w wielu obowiązkach. Ja i Dymitr mieszkamy razem, ale ostatnio mamy dla siebie mało czasu. To chyba wszystko co się zmieniło.
*
Właśnie siedzę w pokojach Królowej i pomagam jej wybrać sukienkę na bal. Co roku Królowa Tatiana organizowała bal by upamiętnić ważne chwile minionych dwunastu miesięcy. Lissa chce kontynuować tę tradycję. Ogólnie powinnam stać przy drzwiach na baczność i pilnować Królowej, ale ona powiedziała, że nie muszę tego robić. Za chwilę przyjdą Chris i Dymitr, więc musimy się pospieszyć.
-Lissa, w tej sukience wyglądasz bosko.- powiedziałam gdy przymierzyła długą do kolan sukienkę w kolorze pudrowego różu. U góry przyległa, a od pasa rozkloszowana i ozdobiona różami.- Jest piękna.
-No, nie wiem Hathaway. Jest trochę za długa.
-Dla ciebie każda sukienka jest za długa Ozera. To bal, a nie klub nocny.-odwróciłam się do Christiana i zobaczyłam go w dziwnym garniturze.- Co ty na siebie ubrałeś Chris? Wyglądasz jak mój Staruszek.-to prawda.
Abe zawsze zakład płaszcze albo garnitury w dziwnych odcieniach zieleni. Chociaż nie, ostatnio widziałam go w kanarkowym.
-Rose, nie śmiej się ze mnie. Byłem na przymiarkach i był tam też twój ojciec. Powiedział, że wyglądałbym elegancko w zgniłej zieleni. Nie miałem wyboru-chyba był załamany.
Postanowiłam, że nie będę już poruszać tematu garniaka. Spojrzałam za Chrisa i zobaczyłam mojego Towarzysza. Uśmiechał się do mnie słodko. Pewnie tak jak ja, on tęsknił za mną.
-Rose, a ta?- teraz zdałam sobie sprawę, że Lissa nie wie o przyjściu chłopaków.-Jak wyglądam?
-Lissa, nie wychodź. Chri...-nie dokończyłam, bo właśnie weszła do pokoju w jasnoróżowej sukni do kostek(zdjęcie pod rozdziałem). Wyglądała jak na Królową przystało.-Wyglądasz ślicznie.
-Tak, to prawda. Kochanie prawdziwa z ciebie Królowa.- powiedział Christian i podszedł do Lissy.
-Co ty tu robisz?! Mieliście przyjść za 10 minut! Rose! Dlaczego nie powiedziałaś, że tu są?!- Lissa wpadła w furię i wcale jej się nie dziwię. Ja jednak spokojnie siedziałam na krześle i czekałam aż przestanie krzyczeć podczas gdy chłopcy próbowali ją uspokoić.- I czemu się tak dziwnie uśmiechasz?!
-Chciałam ci powiedzieć, ale nie zdążyłam. A uśmiecham się dlatego, że wiem co ci jest.
Od kilku dni Lissa inaczej się zachowywała. Była milsza, więcej jadła, chciało jej się wymiotować, a wczoraj przytuliła karmiciela co jest zupełnie nie w jej stylu.
-Wiesz co mi jest?! To super. W końcu przestanę się tym zamartwiać. Chłopaki siadajcie. Rose mów.
-Zanim powiem pójdziesz zrobić to-podeszłam do szafki i podałam jej ten mały drobiazg- No idź już.
-Myślisz, że ja...
-Tak. Idź.
Poszła do łazienki a ja spojrzałam na drzwi. No tak, zaraz kończy się moja zmiana. Mam nadzieję, że zdążę dowiedzieć się czy miałam rację co do stanu Lissy.
-Dobra, Hathaway. Co tu się dzieje? I co dałaś Lissie?
-Chris, spokojnie. Nic jej nie jest. Ona tylko...-przerwałam, bo usłyszałam pisk z łazienki. Lissa wybiegła na korytarz i podeszła do nas.
-Christian. Przed nami dziewięć trudnych miesięcy. Jestem w ciąży.
*********************************************************************************
Jak wam się podoba pierwszy rozdział? Komentujcie, proszę😉
Oto sukienka, którą mierzyła Lissa:

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz